Powrót Bartosza Kapustki do reprezentacji Polski po ośmioletniej przerwie zaskoczył wielu. W tym gronie znalazł się... sam zainteresowany. – Nie wiedziałem w ogóle, czy jestem gdzieś na radarze. Dowiedziałem się dość przypadkowo, z social mediów – zdradził w rozmowie z Jackiem Kurowskim w TVP Sport.
Po udanych – zarówno drużynowo, jak i indywidualnie – mistrzostwach Europy w 2016 roku wydawało się, że świat stoi przed Kapustką otworem. Jego występem przeciwko Irlandii Północnej zachwycał się Gary Lineker. "Coś mi mówi, że będzie o nim głośno w nadchodzących latach" – pisała na Twitterze legenda reprezentacji Anglii.
Rzeczywistość okazała się zgoła inna. Transfer do Leicester, który okazał się niewypałem oraz kontuzje sprawiły, że Kapustka musiał mozolnie odbudowywać swoją pozycję w świecie polskiego futbolu. Ostatnim występem w biało-czerwonych barwach był towarzyski mecz przeciwko Słowenii w listopadzie 2016 roku. Zapytany, czy nie stracił już nadziei na ponowne przywdzianie narodowych barw, piłkarz Legii Warszawa odparł: – Wątpiłem wiele razy, to prawda. To się przejawiało nie tylko w kontekście reprezentacji Polski. Miałem nawet obawy, czy w ogóle będę grał w piłkę bez bólu – zdradził. – Zawsze była jednak ta nadzieja, że jeśli wszystko będzie w porządku i będę miał radość z piłki, to będę robił wszystko, żeby znów się tu znaleźć. Jestem bardzo szczęśliwy i dumny z tego, że się to udało – dodał.
Kapustka przyznał, że nie spodziewał się powołania i o tym, że ma przyjechać na zgrupowanie kadry, dowiedział się... z Internetu. – Pierwsza myśl? Zaskoczenie, bo nikt się ze mną nie kontaktował przed tym powołaniem i nie wiedziałem, czy jestem gdzieś tam na radarze. Nie rozmawiałem też z trenerem Probierzem. Dowiedziałem się z social mediów dosyć przypadkowo. Więc jest zaskoczenie, ale też duża satysfakcja – powiedział w rozmowie z Jackiem Kurowskim.
Zapytany, co może dać obecnej reprezentacji, pomocnik Legii się nie wahał. – Na pewno dużo energii, bo zdaję sobie sprawę z tego, w jakim miejscu jestem i dla mnie to jest jeszcze większa mobilizacja do tego, żeby tutaj zostać na dłużej i bardzo mocno będę o to walczył – zadeklarował. – Czuję, że teraz jestem w momencie, w którym jestem bardzo świadomy swojego ciała i tego jak muszę pracować nad sobą, żeby być na swoim optymalnym, maksymalnym poziomie – dodał, przytaczając długą historię leczonych kontuzji.
Mimo długiej nieobecności na zgrupowaniach kadry, Kapustka jest przekonany, że szybko nawiąże relacje z piłkarzami, którzy w ostatnich latach dołączyli do reprezentacji Polski. – To też nie jest tak, że ja wchodzę do reprezentacji po ośmiu latach i tu są totalnie nowe twarze, bo nawet jeżeli z jakimiś chłopakami nie grałem w reprezentacji, to grałem też w reprezentacjach młodzieżowych czy gdzieś na boiskach Ekstraklasy – zauważył. – Może dwie-trzy osoby na tym zgrupowaniu spotkałem pierwszy raz w szatni. Z każdym chłopakiem gdzieś tam zamieniłem zdanie lub znałem się wcześniej – podkreślił 14-krotny reprezentant Polski.
Kapustka nie jest jedynym zawodnikiem Legii, którego przyjazd na zgrupowanie kadry nie był do końca spodziewany. Jeszcze bardziej Michał Probierz zaskoczył powołując Maxiego Oyedele. Rozmówca Jacka Kurowskiego uważa, że gra w stołecznym klubie może być dla niego dobrym prognostykiem, jeśli chodzi o radzenie sobie z presją. – Maxi też na pewno był zaskoczony i bardzo zadowolony. Ale chłopak debiutuje na stadionie przy Łazienkowskiej, gdzie ta atmosfera jest gorąca mimo wszystko na polskim szczeblu i nie miał żadnych kompleksów – podkreślił.
– Potrafi i agresywnie odebrać piłkę i poruszać się w ofensywie z dużą swobodą – dając mi też jako zawodnikowi, który obok niego występował w tych ostatnich spotkaniach – dużą pewność, że mam za sobą gościa, który też bierze ten ciężar i odpowiedzialność na siebie – dodał, podkreślając atuty klubowego, a od teraz także reprezentacyjnego kolegi. – Ludzie często lubią oceniać, że trzeba zagrać tyle meczy, trzeba zagrać w taki sposób i tak dalej. Ale jeżeli ktoś udowadnia, że jest gotowy i udowodni to również tutaj, to tylko świadczy o tym, jaka może być skala tego chłopka.
Hitowe spotkanie zostanie rozegrane w sobotę 12 października. Początek o godzinie 20:45 na PGE Narodowym w Warszawie. W tym samym czasie Chorwacja będzie podejmowała Szkocję w Zagrzebiu.
Nasze studio ruszy już na ponad dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, o 18:30. Transmisja w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smart TV i hBBTV. Mecz będzie można oglądać także na antenie TVP 1. Kto go skomentuje? Dariusz Szpakowski oraz były piłkarz portugalskiego FC Porto – Grzegorz Mielcarski. Studio poprowadzi Mateusz Borek, a ekspertami będą Jakub Wawrzyniak, Janusz Michallik, Andrzej Juskowiak i Robert Podoliński.
Czytaj także: Licznik wciąż bije. Lewandowski czeka na takiego gola od 11 godzin
Dwa dni później pokażemy hit między Niemcami a Holandią. A we wtorek 15 października tym razem transmisja starcia z Chorwacją na PGE Narodowym.
Kiedy mecz: 12 października (sobota), godzina 20:45
Gdzie oglądać: od 18:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV, od 20:25 w TVP 1
Komentatorzy: Dariusz Szpakowski, Grzegorz Mielcarski
Prowadzący studio: Mateusz Borek
Reporterzy: Hubert Bugaj, Maja Strzelczyk, Kacper Tomczyk
Goście/eksperci: Jakub Wawrzyniak, Janusz Michallik, Andrzej Juskowiak oraz Robert Podoliński (analiza)
2 - 1
Polska
8 - 0
Malta
0 - 2
Holandia
0 - 0
Litwa
2 - 0
Malta
2 - 2
Finlandia
0 - 1
Finlandia
1 - 0
Litwa
16:00
Malta
18:45
Polska
16:00
Holandia
18:45
Finlandia
16:00
Litwa
18:45
Holandia
16:00
Finlandia
18:45
Polska
17:00
Malta
19:45
Holandia